Reforma praw autorskich jaką starają się przeforsować w Unii Europejskiej będzie dotyczyć każdego, kto korzysta z Internetu. Będąc nawet zwykłym użytkownikiem zdarzyło się nam pewnie nie raz wstawić linka czy coś zacytować nawet na forum czy grupie dyskusyjnej.
Zamieszanie wokół praw autorskich
Ochrona twórców i artystów, a raczej ich produktów przed udostępnianiem kopii pirackich z jednej strony konieczna z drugiej, źle zrobiona może więcej zaszkodzić niż przynieść pożytku. Pytanie tylko na ile mogą posunąć się politycy w konkretnych przypadkach.
Od strony użytkownika
Dyrektywa dotknie nie tylko tych co publikują, ale też tych co korzystają z zawartych na stronach informacji:
- każdy komentarz będzie musiał przejść weryfikacje przez odpowiednie filtry;
- treści zawarte na małych serwisach ze względu na opłaty będą mogły być blokowane przez wyszukiwarki;
- naruszanie praw autorskich może być też poprzez publikacje linków czy nawet memów.
Od strony twórcy treści
Jeśli jednak zazwyczaj tworzymy treści na strony internetowe od memów po prowadzenie bloga o ogrodach możemy mieć zmniejszone zasięgi ze względu na:
- ograniczenie ruchu z wyszukiwarki Google, platform typu Facebook;
- treść jaką umieścimy może być uznana za plagiat jeśli na innych stronach jest podobna albo gdy zacytujemy fragment z innego serwisu;
- tworzone memy, satyry czy covery mogą zostać usunięte z sieci.
Cenzura Internetu
Pewne pilotażowe ograniczenia odnośnie publikacji w Internecie zostały wdrożone w Niemczech i Hiszpanii. Działania poniosły fiasko, ale i tak nadal trwają prace nad ich wprowadzeniem na terenie całej Unii Europejskiej. W założeniu będzie wymagane od portali i przeglądarek kilka istotnych rzeczy.
Filtry antypirackie
Dokładniej chodzi o przepuszczenie przez bota każdej treści przed jej publikacją w sieci. Będzie to wymuszane na platformach udostepniających użytkownikom publikowanie treści.
Opłata za linkowanie
Czyli jeśli chcemy na Facebooku opublikować link do jakiegoś portalu to Facebook musiałby uiścić opłatę. Przez co zostaną wprowadzone algorytmy ograniczające publikowanie takich treści. Czyli od zdjęć po cytaty. Na takie kontrakty mogą liczyć tylko wielkie koncerny wydawnicze. Nie spodziewajmy się, że Facebook przyjmie taką ofertę do małego portalu.
Licencje na wiedzę
Dyrektywa dotknie też treści publikowane na platformach edukacyjnych. Będzie możliwość wykupienia licencji, jednak tylko wielkie serwisy będzie stać na takie wydatki. Za to tą rolę mogą przejąć strony tworzone przez firmy czy lobby, któremu będzie zależeć na publikacji konkretnych treści.
Regulacje dotyczą każdego z użytkowników Internetu. Dużo firm pozycjonujących może zostać z tego powodu zamknięte. Ich działalność prawdopodobnie stanie się nielegalna w większości aspektów. Większość portali zostanie w wyniku tej dyrektywy niedostępne dal użytkowników.
I Ty możesz coś z tym zrobić! Wejdź na https://antyart13.pl/ i sprawdź jakie masz opcje!